Jesienny rejs po Zatoce Gdańskiej
Rejsy jesienne, zimowe oraz wczesnowiosenne wpisały się już na stałe w grafik naszych działań. Jesień to czas kiedy powoli kończy się sezon na wodach śródlądowych. Kończą się czartery jachtów, szkolenia żeglarskie oraz szkolenia motorowodne i rejsy nad Zalewem Sulejowskim oraz Mazurach. Wówczas przychodzi czas na to, by odwiedzić jeden z ulubionych przez nas akwenów – Zatokę Gdańską.
W tym roku zebraliśmy dwie załogi szkoleniowo-stażowe. Wybór jachtów padł na Bavarię 51 oraz Hanse 348 z firmy Premium Yachting. Obie jednostki bardzo zadbane i nowoczesne, które idealnie spisały się w realizacji rejsu nastawionego na naukę i zdobywanie praktyki żeglarskiej.
Z uwagi na zróżnicowane doświadczenie naszych załóg, rejs rozpoczął się od zasztauowania na jachtach oraz rozpoznania naszych jednostek w Gdańsku w marinie Szafarnia już w czwartek wieczorem.
W piętek rano zrobiliśmy małe zakupy spożywcze, powtórzyliśmy zasady bezpieczeństwa i po radiowym zgłoszeniu się do mariny, kapitanatu Gdańsk oraz do osób zarządzających kładką na Ołowiankę, ruszyliśmy w stronę ujścia Martwej Wisły. Trzeba przyznać, że ile razy byśmy nie płynęli Motławą a następnie Martwą Wisłą, to tyle razy robi na nas to ogromne wrażenie. Rejon stoczni, nabrzeży przemysłowych, Twierdza Wisłoujście, Westerplatte tym razem również były ciekawą atrakcją, szczególnie dla osób, które na takim rejsie były po raz pierwszy.
Tego samego dnia, po kilku godzinach żeglugi przy baksztagowym wietrze, mijając południową “kardynałkę” dopłynęliśmy do Helu, który o tej porze roku przywitał nas niemal pustą mariną.
Sobota, czyli kolejny dzień naszego rejsu, rozpoczął się przy bardzo dobrych warunkach pogodowych i wietrze około 3 – 4 B z południowego zachodu. Spróbowaliśmy zbliżyć się w rejon przekopu Mierzej Wiślanej. Niestety ze względu na zmniejszającą się siłę wiatru i planem, by na noc zacumować w Sopocie, zmieniliśmy kurs około 6 mil od pierwotnego celu ( może następnym razem:) ).
Do Sopotu wpłynęliśmy już po zmroku. Główki portu minęliśmy o godzinie 1800. Nieco zmarznięci udaliśmy się na pyszny obiad a później spacer po sopockim molo. Poranek przywitał nas pięknym słońcem i wiatrem wschodnim około 4 B.
Z uwagi na to, że jachty musieliśmy zdać około godziny 1430 zdecydowaliśmy się szybko opuścić marinę i zająć się jeszcze doskonaleniem manewrów pod żaglami. Po wykonaniu kilkunastu zwrotów przez sztag oraz zwrotów przez rufę i przećwiczeniu manewru wejścia w dryf skierowaliśmy się w stronę Gdańska.
Tutaj spotkała nas mała niespodzianka. Po zgłoszeniu do kapitanatu Gdańsk zostaliśmy poproszeni o poczekanie z wejściem w główki portowe ze względu na holowanie bardzo dużego statku, który wprowadzany był do stoczni bez własnego napędu. Trzeba przyznać, że cała operacja wyglądała bardzo ciekawie, niemniej opóźniła nasze wejście do portu docelowego (Marina Cesarska) o ponad godzinę.
Jachty zdaliśmy około godziny 1600 i bezpiecznie wróciliśmy do domu.
Dziękujemy serdecznie wszystkim naszym załogantom i zapraszamy ponownie na pokład.
Ahoj.